Produkt chwilowo niedostępny
Dostępność data: 2010-01-01
Wisława Szymborska, felieton z
cyklu „Lektury nadobowiązkowe”:
Był czas, kiedy kochałam się w dwóch naraz:
Bohunie i Sherlocku Holmesie. Bohun zobojętniał mi wcześniej. Sam sobie zresztą
był winien, miał oczy tylko dla Heleny. Pozostał Sherlock, niezłomny kawaler,
serce wolne. Niewinności mojej nie niepokoił jeszcze fakt, że Sherlock mieszka
od lat z dr. Watsonem. Co prawda i ta miłość wkrótce mi przeszła, ale pozostał
sentyment i przekonanie, że nikt już nigdy ani w powieści, ani w życiu
genialnemu detektywowi nie dorówna. Tytan intuicji! Gigant dedukcji! Ze śladu
stopy na piasku zgadywał, że morderca zapuścił sobie właśnie rude bokobrody, a
ze sposobu, w jaki dama przykładała lorgnon do oczu, wnioskował nieomylnie, że
jej dziadek zmarł pięćdziesiąt lat temu w Indiach. W porównaniu z sukcesami
Sherlocka prawdziwe dzieje kryminalistyki wyglądają wręcz żałośnie. Przepastne
kartoteki, tysięczne laboratoria, setki wciąż niedoskonałych aparatów, zespołowe
mozoły nad identyfikacją zbrodniarza i jego ofiary, nierzadko długoletnie
dociekania okoliczności i rodzaju śmierci i w bardzo wielu wypadkach ciągle
jeszcze niepewność, czy ustalenia nie były błędne... Nawet odkrycie
daktyloskopii nie przyszło bez trudu. Dziś wydaje się tak oczywiste, że aż
dziwimy się, że nie dokonano go jeszcze w epoce jaskiniowych malowideł.
Tymczasem ludzkość czekała z tym do połowy XIX wieku. W tym też dopiero czasie
toksykologia, nauka o zatruciach i ich objawach, zyskała solidne doświadczalne
podstawy. Również balistyka, czyli wszystko, co dotyczy strzelania, a
szczególnie odkrycie, że pocisk pociskowi nierówny, choćby oba wystrzelone
zostały z dwóch rewolwerów tej samej fabrykacji. W grubej książce Thorwalda
każdy kolejny problem śledczy ilustrowany jest autentycznym wypadkiem
kryminalnym, co sprawia, że czytamy to dzieło jak jeden wielki kryminał złożony
z kilkudziesięciu mikropowieści
detektywistycznych.
Stulecie detektywów przedstawia jedną
z najbardziej fantastycznych, a zarazem prawdziwych historii, jakie zna świat -
dzieje nowoczesnej kryminalistyki. Jej początki sięgają drugiej połowy ubiegłego
wieku, kiedy to po raz pierwszy posłużono się odciskami palców w identyfikacji
podejrzanych, zastosowano fotografię kryminalistyczną oraz zwrócono uwagę na
ślady pozostawione na miejscu przestępstwa, wykorzystując je w skomplikowanym
procesie wyświetlania zbrodni. Jest to również epoka, w której medycyna sądowa
wydarła zmarłym ich tajemnice, toksykologia stała się skuteczną bronią przeciw
truciznom i trucicielom, a balistyka osiągnęła pewność w identyfikowaniu broni
palnej na podstawie wystrzelonych z niej pocisków.
Stulecie detektywów to
bez wątpienia jedna z najważniejszych i najlepiej napisanych książek spoza
literatury pięknej. Została ona nominowana w 1966 roku do nagrody im. Edgara
Allana Poe.